Strajk na przejściu granicznym Yagodyn-Dorogusk, ogłoszony przez polskich kierowców, potrwa od dziś do środy. Zablokowali drogę od polskiej strony i pozwalają na przejazd tylko 2 samochodów na godzinę. Jutro grożą rozpoczęciem podobnej akcji na drugim przejściu granicznym, Krakowiec-Korczowa. Domagają się przywrócenia „szybkiej linii” dla niezapełnionych pojazdów, która została niedawno zlikwidowana na przejściu granicznym w Jagodnem-Dorogusku.
Obecnie wszystkie pojazdy stoją w jednej kolejce, co trwa czasem nawet 10 dni. „Szybka kolejka” do wyjazdu była korzystna głównie dla polskich kierowców, ponieważ wyjeżdżali oni z Ukrainy pustymi samochodami. Obecnie nie mają oni takich preferencji.
Polska podkreśla konieczność przywrócenia „szybkiej linii”. Ukraina zaś apeluje o zwiększenie liczby celników i ekspertów ds. kontroli fitosanitarnej po stronie polskiej w punktach przejścia. To właśnie brak tych specjalistów opóźnia przepływ ukraińskich samochodów przez granicę. Obecnie trwają poszukiwania rozwiązania, które zadowoliłoby obie strony. Według ekspertów z grupy logistycznych firm ZAMMLER, przywrócenie „szybkiej linii” może dosłownie zniszczyć ukraiński eksport do UE, ponieważ kolejki na granicy staną się jeszcze dłuższe.
Obecnie najważniejszym kierunkiem dla ukraińskich eksporterów jest Polska. Codziennie tysiące samochodów przekracza ukraińsko-polską granicę w różnych punktach przejścia. Natomiast ruch samochodów na granicy rumuńskiej, węgierskiej i słowackiej wynosi setki.